Rosa, jak ty to robisz? Małe sekrety wielkiej rodziny

W tej książce Rosa Pich, matka osiemnaściorga dzieci, na co dzień pracująca zawodowo na pół etatu, wyjawia nam, jak można być szczęśliwym i świetnie się bawić, niezależnie czy ma się jedno, dwoje, troje, czy… osiemnaścioro dzieci.

Wstęp do wydania polskiego

Rosę Pich i jej męża Chemę po raz pierwszy spotka­liśmy na kongresie Akademii Familijnej w Pary­żu, w maju 2003 r. Wtedy poznaliśmy też ojca Rosy - Rafaela - jednego z założycieli i wielkich promoto­rów Akademii na świecie, który już w październiku pomagał nam uruchamiać działalność AF w Polsce. Zarówno Rosa, jak i jej ojciec to osoby, obok których nie można było przejść obojętnie. Radośni, pełni ener­gii, imponowali zaangażowaniem we własne, bardzo liczne rodziny oraz nieustanną gotowością do wielko­dusznego pomagania innym. Rafael miał szesnaścioro dzieci, a w rodzinie Rosy w 2003 roku było ich już dziesięcioro. My sami byliśmy wtedy „raczkującym" małżeństwem z zaledwie czwórką dzieci i nie wie­dzieliśmy, jak bardzo kongres ten zmieni nasze życie. Z dzisiejszej perspektywy możemy ocenić, że w kwe­stiach życia rodzinnego byliśmy na etapie „nieuświa­domionej niekompetencji". Spotkanie z Akademią za­inspirowało nas do wprowadzenia wielu dobrych zmian w naszej rodzinie. W ciągu kolejnych piętnastu lat to samo stało się doświadczeniem blisko 3 tys. rodzin, które wzięły udział w jej kursach.

Podczas paryskiego kongresu Ania uczestniczy­ła w warsztatach prowadzonym przez Rosę. Była pod jej wielkim wrażeniem - jak świetnie organizuje ży­cie rodzinne, jak jeździ z dziećmi na rolkach i nartach, jak dużo dzieci pomagają w pracach domowych. Je­den z przykładów przytoczony przez Rosę w trakcie warsztatów wywołał u Ani prawdziwy szok - okaza­ło się, że już stosunkowo małe dzieci w rodzinie Po­stigo-Pich samodzielnie prasują ubrania. „I nie opa­rzą się?" - wykrzyknęła z niepokojem. „Więcej niż raz - nie!" - odparowała Rosa bez chwili namysłu.

Potem spotykaliśmy Rosę na kolejnych kongresach i spotkaniach Akademii Familijnej. Poznaliśmy tak­że bliżej męża Rosy, który o swojej rodzinie oraz o wychowaniu mówił z równie wielkim zapałem jak żona. W ubiegłym roku dotarła do nas wiadomość o zaawansowanej chorobie nowotworowej Chemy. Nasza rodzina, podobnie jak bardzo wiele innych w Polsce i na całym świecie, modliła się o jego zdro­wie. Dwa tygodnie później nadeszła jednak ta nie­zwykle trudna dla nas wszystkich wia­domość. Do dziś pamiętamy wpis Rosy na Facebooku: „Bóg jest naszym Ojcem. Jest bardzo dobry, choć cza­sami nie wszystko rozumiemy. Godzinę temu Chema odszedł do nieba, na zawsze, na zawsze, na zawsze".

Wiele osób było pod ogromnym wrażeniem tego, w jaki sposób Rosa przyjęła śmierć męża - z wewnętrz­nym pokojem i nadprzyrodzonym spojrzeniem. Nie mogliśmy, niestety, osobiście uczestniczyć w jego po­grzebie, ale wiemy, że zgromadził on ogromne rzesze ludzi, a duch modlitwy i pełnego miłości przyjęcia woli Bożej, widoczny u Rosy i jej dzieci, udzielił się wszyst­kim uczestnikom.

Książka Rosa, jak ty to robisz? czekała na polskie wydanie długo, zbyt długo. Z zawstydzeniem przyj­mowaliśmy informacje o ukazaniu się tej książki w kolejnych krajach, bo wiedzieliśmy, że w Polsce tak­że jest bardzo potrzebna. W końcu jednak udało się doprowadzić do jej wydania i możemy z całego serca polecić ją jako bardzo wartościową lekturę wszyst­kim rodzicom i małżonkom.

Rosa, jak ty to robisz? to przede wszystkim niezwy­kła afirmacja życia rodzinnego. Oryginał hiszpański nosi tytuł Jak być szczęśliwym z 1, 2, 3... dzieci? - w ten sposób autorka chciała podkreślić, że książka ta nie odnosi się tylko do życia w licznej rodzinie. Jest to niesamowicie inspirująca mieszanka historii i anegdot rodzinnych, praktycznych porad i głębokich refleksji, które mogą pomóc na nowo przemyśleć i lepiej zorga­nizować życie każdej rodziny.

Polski tytuł, podobnie jak w wydaniu angielskim, nawiązuje do pytania, które stawia sobie prawdopo­dobnie większość osób, po raz pierwszy stykających się z historią Rosy i jej rodziny: „Jak ty to robisz?, to znaczy: „Jak sobie radzisz i zachowujesz spokój i radość, pomimo tak wielu obowiązków i tylu bolesnych przeżyć?.

Książka Rosy nie jest milutkim poradnikiem w sty­lu: „Jak wychować gromadkę dzieci i zostać perfek­cyjną panią domu w weekend”. To książka o wiel­kiej miłości do męża i dzieci (zawsze w tej kolejności), ale także o cierpieniu i bólu związanym z chorobami i śmiercią dzieci.

Rosa nie udaje mamy idealnej. Przyznaje się do wła­snych błędów i ograniczeń, zawsze z dużym dystan­sem do siebie i ogromnym poczuciem humoru. Jed­nocześnie czytelnik nie może oprzeć się myśli, że sam bardzo chciałby mieć taki dom: przepełniony miło­ścią i duchem służby, działający według jasno okre­ślonych reguł, a jednocześnie sympatyczny, radosny i pełen życia. Mamy nadzieję, że lektura tej książki po­może wszystkim jej czytelnikom w tym, aby ich rodzi­ny funkcjonowały z każdym dniem coraz lepiej, wzra­stały we wzajemnej miłości, stając się jednocześnie wspaniałym przykładem dla swoich przyjaciół, którzy być może za jakiś czas też zaczną pytać z podziwem i nutką zazdrości w głosie: „Jak wy to robicie?".

Ania i Janusz Wardakowie
Współzałożyciele Akademii Familijnej w Polsce, rodzice dziesięciorga dzieci

Wydawnictwo Fronda

Inne teksty związane z tym tematem:

Ojciec szczęśliwych dzieci

Rycerze okrągłego stołu

Jak być szczęśliwą